Niby ja?
Komentarze: 4
Wychodzę z domu, zagubiony. Biegnę przez las. Wokół krzaki, zahaczam o ich gałązki. Tak jakby chciały mnie wciągnąć. Ukryć w gąszczu, abym nie osiągnął celu. Schować mnie przed świtem, a potem odebrać mi całą nadzieję. Nie daje się im. Biegnę dalej. Drzewa zasłaniają całe światło. Potykam się o jakiś korzeń. Nikt nie mówił, że droga będzie łatwa. Czuję miękki grunt pod stopami. Zatrzymuję się. Przede mną jezioro, nie mam sił, aby przepłynąć na drugi brzeg. Tej przeszkody nie pokonam. Nie teraz. Pozostaje mi usiąść na kamieniu i wpatrywać się w gwiazdy, które odbijają się w lustrze wody. Słyszę ciche chichotanie sie drzew. Tyle zapału i znowu przegrana...
Dodaj komentarz