lip 28 2003

sen


Komentarze: 2

Dzisiejszy sen dał mi troszkę do myślenia. Ja to w ogóle jestem jakiś dziwny. Nawet jak wszystko jest czarne i białe ja sie doszukuje kolorów. Zawsze szukam jakiegoś błędu, problemu, czegoś nad czym można porozmyślać. No ale wracając do snu. To było tak. Początek jak zwykle wykręcony, nie wiem czemu z roweru zrobił się minibus. I dlaczego jak już był to minibus siodłeko od roweru uwierało mnie w głowe, a na końcu z przodu samochodu było koło od taczki. No ale to detale. A teraz przesłanie jakiego sie dopatrzyłem.

Jechałem samochodem brzegiem jeziora, cały czas jechał za mną brązowy polonez. Przejeżdżałem przez małe strumyki, bagna, jeździłem po jakis kłodach. Zawsze gdy pojawiała sie przeszkoda dawałem więcej gazu i pokonywałem ją. Na końcu, jak już wjeżdżałem na drogę była mała górka. Chciałem dać więcej gazu, ale pedały zniknęły, nie mogłem przygazować. Tego problemu nie dało się pokonać tak łatwo.

Pamiętam że chyba wysiadlem i podprowadziłem pod tą górkę. Ale wtedy już sie budziłem i miałem kontrole nad moim snem...

dales : :
28 lipca 2003, 23:38
...te strumyki,bagna,pagórki,kłody kojarzą mi się z życiem,z tym co nas w nim spotyka,Ty nawet we śnie dobrze sobie z tym wszystkim radzisz,przynajmniej pozornie ale radzisz sobie...ten polonez-uciekasz przed czymś,może jednak warto się zatrzymać,nie warto ciągle uciekać,to tylko granie na zwłokę,może niepotrzebne?
28 lipca 2003, 19:34
a ten polonez dalej był za Tobą jak się próbowałeś wspiąć na tą górkę?

Dodaj komentarz