Komentarze: 3
Odsłoniła kaptur. To była Ona. Mimo że było ciemno, Jej twarz była oświetlona, światłem, które biło, jakby zewnątrz. Stała nade mną, a ja ciągle się bałem. Nie wierzyłem, że to może być Ona.
-Iwonka? - Wyksztusiłem z siebie.
-A nie widzisz?
Uśmiechnąłem się. Chciałem wstać i Ją przytulić, ale jeszcze paraliżował mnie strach.
-Dlaczego biegniesz tą ścieżką. Przecież wiesz, że ona nigdy się nie kończy. Ciągle będziesz się bał. Będziesz błąkał sie w ciemności. Nie znajdziesz tu odpowiedzi na pytania, które cię trapią. Nie uciekniesz od problemów, one zawsze będą przy tobie, tak jak ja.
-Ale jak mam z niej zejść?
-Wystarczy skręcić w bok.
-Jak mam się przedrzeć przez te krzaki?
-A czy ktoś mówił, że będzie łatwo. Nie możesz ciągle uciekać. To prowadzi do nikąd. Chodź ze mną, razem wyjdziemy z tego lasu.
-Wiesz...?
-Wiem, chodź już. - przerwała mi
Wstałem, zacząłem płakać. Ona chwyciła mnie za rękę i opuściliśmy tą mroczną ścieżkę, do nikąd