Komentarze: 4
Jak miło obcować z trylinką 7 godzin. Nosić te 26 kilogramowe kawły betonu z miejsca na miejsce.
Przecież 2 te kosteczki ważą prawie tyle co ja :(
Jakbym tak pracował przez miesiac, to buty sobie wyprostowany zawiąże...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
Jak miło obcować z trylinką 7 godzin. Nosić te 26 kilogramowe kawły betonu z miejsca na miejsce.
Przecież 2 te kosteczki ważą prawie tyle co ja :(
Jakbym tak pracował przez miesiac, to buty sobie wyprostowany zawiąże...
Jak jeszcze jutro tak zrobie, to będe narkomanem. Znalazłem taki fajny kufel litrowy. Idealnie mi pasuje do kawy. Wypiłem sobie dzis 2 litry kawy. Hmm taki fajny motyw był przez chwile, jakbym oglądał świat przez kamerkę. Chodze po domu i czuje sie, jakbym nagrywał film. Nie raz to jest dobre, po kawie trudniej sie skoncentrować. Nie myśli się o tym wszystkim, co nas otacza...
Zastanawiam się na ile ktoś taki jak ja zasługuje. Czy czerpie z życia więcej niż mogę. Czy zawsze będzie tak. Nie warto patrzeć w przeszłość, tyle spraw zawaliłem... Zawiodłem sam siebie...
Miłość to jest chyba najtrudniejszy temat, o którym można pisać. Dlaczego? Ponieważ trduno napisać cos, co nie było jeszcze napisane. Mnustwo piosenek, wierszy, trzeba się naprawdę napracować, żeby napisać coś nowego. Coś co nie było jeszcze napisane.
Ostatnio nie potrafię pisać niczego sęsownego. Kolejna bezsensowna notka.
Dzisiejszy sen dał mi troszkę do myślenia. Ja to w ogóle jestem jakiś dziwny. Nawet jak wszystko jest czarne i białe ja sie doszukuje kolorów. Zawsze szukam jakiegoś błędu, problemu, czegoś nad czym można porozmyślać. No ale wracając do snu. To było tak. Początek jak zwykle wykręcony, nie wiem czemu z roweru zrobił się minibus. I dlaczego jak już był to minibus siodłeko od roweru uwierało mnie w głowe, a na końcu z przodu samochodu było koło od taczki. No ale to detale. A teraz przesłanie jakiego sie dopatrzyłem.
Jechałem samochodem brzegiem jeziora, cały czas jechał za mną brązowy polonez. Przejeżdżałem przez małe strumyki, bagna, jeździłem po jakis kłodach. Zawsze gdy pojawiała sie przeszkoda dawałem więcej gazu i pokonywałem ją. Na końcu, jak już wjeżdżałem na drogę była mała górka. Chciałem dać więcej gazu, ale pedały zniknęły, nie mogłem przygazować. Tego problemu nie dało się pokonać tak łatwo.
Pamiętam że chyba wysiadlem i podprowadziłem pod tą górkę. Ale wtedy już sie budziłem i miałem kontrole nad moim snem...