Komentarze: 3
Dziś spodobało mi się uczucie zwane strachem. Specjalnie go wywoływałem. Wracałem do domu, przez boisko. Wszędzie ciemno. Dookoła domy, ciemno w oknach. Za mna drzewa, szumią na wietrze. Wyłapuje każdy szmer, który sprawi, że to wszystko bedzie jeszcze straszniejsze. Czuje dziwny ucisk w klatce piersiowej. Adrenalina podskakuje nieznacznie. Staje, zaczynam sie rozglądać. Na ścieżce przede mna widzę jakąś postać, to moja wyobraźnia zaczyna działać albo to nie był jej wytwór. Słyszę jakieś tarcie czymś o beton. Tak tego właśnie chciałem. Ruszam dalej, obracając się co chwilę i za każdym, widzę przez chwilkę ten dzień, na ścieżce. Słyszę głosy ludzi, to juz koniec boiska. Idę dalej, najciemniejszą uliczką, idę przy krzakach, jakbym chciał, żeby coś mnie złapało za ramię. Koniec uliczki, już widzę swój dom. Niedaleko jest las, tam bałbym się bardziej. Lecz nie mam odwagi tam iść.
Dziwne, nigdy strach nie był dla mnie pozytywnym doznaniem...